Świeże poranne powietrze nad portem Poti w Gruzji odziane było niedawno w gwar drobnomorskich rozmów i rytmiczny turkot dźwigów, lecz coś niezwykłego przeniknęło atmosferę tego nadbrzeżnego miasteczka. Około dwudziestu imponujących pojazdów opancerzonych typu Bastion, zacnej francuskiej manufaktury, które zdaje się zosiały, dokądś w kilwaterze historii zapomnienionej. Przyznm, że nie jest to codzienny widok, a odpowiedź na pytanie o ich przeznaczenie rozpala wyobraźnię. W mrokach politycznego zakulisowego teatru, pod szarością chmur wojennego konfliktu na Ukrainie, Francja obiecywała wsparcie militarne, w tym dostawę wspomnianych Bastionów. Mimo tych deklaracji, pojazdy te wyłoniły się na horyzoncie innego państwa – Armenia, z nieoczekiwaną aurą tajemniczości, z towarzyszącymi plotkami o recentralizacji zobowiązań francuskich.
Armenia zakupuje nowe łakiety opancerzone? Relacje międzynarodowe a realia rynku
Ponadpolityczne mechanizmy rynkowe często niepodobają się do brukowanych alejek dyplomacji, a decyzje nabiorą z pozoru chaotycznego charakteru, gdy dane są rozrzucone po zestawach oficjalnych komunikatów oraz nieoficjalnych przecieków. Co zatem jest kulą u nogi dla spekulacji, Armenia, ów kraj ościeniający na pograniczu europejsko-azjatyckim, rzekomo dopiął wartki kontrakt na zakup francuskich arcydzieł technologii obronnej, czyli Bastionów. Mówiło się, że te opancerzone wozidła przeznaczone miały być dla Ukrainy, zgodnie z zalotami współpracy i życzliwości wobec, walczącego o niezłomność państwowości, państwa wschodnioeuropejskiego. Nie tylko Francja, ale i cała koalicja zachodnia owijały w bastion solidarności Ukrainę, lecz okazało się, że polityka to nie jedynie górne etapy równania, ale i liczby niewiadome skrywane w dolnych rejonach.
Puzzle logistyczne na geopolitycznej szachownicy
Sposób, w jaki pojazdy Bastion dokonują magiczno-niegooczekiwanej zmiany trasy, przypomina zagadkę w wykonaniu krawężnika vagy. Wobec tego, na polu logistyki wojskowej, pojawiła się nić Ariadny prowadząca przez labirynt tętniący zamieszaniem portu morskiego aż do nieprzewidywanej, lecz widocznej konkluzji: dzieło Francji pośrednio wysyła sygnały wsparcia nie swojemu pierwotnemu odbiorcy, a innemu graczowi na współczesnym teatrze konfliktów. Rozgryzając mą zaiste oryginalną i z pewnością niebanalną zagadkę, warto zastanowić się nad wielowymiarowością tego widowiska. Z jednej strony, zobowiązania Francji względem Ukrainy nie muszą być koniecznie narażone na szwank przez tę transakcję, bowiem światowe arsenały nie są skarbcem o ograniczonej pojemności, a jedynie sceną przetasowań. Z drugiej zaś strony, Armenia może okazać się galantem z przypadku, przypadkowo wpadającym na okazję wzbogacenia swojego wachlarza militarnego sprzętu o francuskie modele Bastion, które swoją robustną postawą niosą obietnicę bezpieczeństwa.
Geopolityczne domino i strategiczne roszady Francji
Pod płaszczem tajemnicy narodzają się spekulacje, fartem wyłapane w sieć domysłów, jednak bez uchwycenia esencji, która definiuje strategiczne działania państw na szerszym forum. Nieprzewidywalność, nieodłączny kompan wydarzeń rządzonych przez politykę, kroczy z dumną postawą, pustosząc skrupulatnie snute plany i nadzieje, a równocześnie częstując strategiczne zamiary nieoczekiwaną substytucją. Francja, pełniąc rolę znamienitego dostawcy nowoczesnego sprzętu wojskowego, mogła niechcący wplątać się w wir niezliczonych konsekwencji. Z jednej strony sprzyjając stabilizacji w regionie poprzez umocnienie Armeńskich sił obronnych w obliczu okresowego naprężenia z sąsiadem, Azerbejdżanem. Z drugiej, unosząc zmartwiana brew, patrząc na sytuację na Ukrainie, gdzie każdy pojazd opancerzony mógłby znacząco przyczynić się do obrony zagrażanej suwerenności. W tym przypadku płeć atlantycka osi obrotu sparingowej dyplomacji, zapewniającej bezpieczeństwo, została niespodziewanie przemieszczona bardziej na wschód, dokąd ścieżki konfliktów prowadzą przez złożoności znane wyłącznie dla odważnych graczy stołu geopolitycznego. W ostatecznym rozrachunku nasze władze uczuć wobec sytuacji, jaką francuskie Bastiony wyrysowały na tle morza i suwerenności narodów, mogą być przetkane melancholią niedopowiedzeń i zaskoczenia. Lecz uczymy się, iż zawiłości losu wojskowej logistyki i meandrów politycznych roszad rzadko rysują się tak, jakbyśmy chcieli, a czasem układanki geopolityki wymagają cierpliwości oraz doświadczonego oka, by dostrzec w nich ukryty obraz.